Otwarte Turnieje Brydża Sportowego
Od kiedy pamiętam, w Kraśniku zawsze grało się w brydża. Ze swadą, radośnie i licznie. W ligach sportowych startowały dwie drużyny (Wotex i Stal). Cotygodniowe turnieje przyciągały regularnie kilkanaście miejscowych par (archiwalne zapisy punktacji długofalowej zawierają od 30 do ponad 50 zawodników), a Turnieje Ziemi Kraśnickiej gościły nawet ponad setkę konkurentów. Spora grupa entuzjastów walczyła w Korespondencyjnych Mistrzostwach Polski (KMP).
Sądziłem, że nic w tym dziwnego i nic tego nie może zmienić - bo to fascynujący i w pewien sposób nobilitujący sport umysłowy. Można go pod tym względem porównywać chyba jedynie z „królewskimi” (moimi ukochanymi) szachami. Ma jednak nad nimi zdecydowaną przewagę „towarzyską” o czym przekonałem się idąc na studia. Tam ze zdziwieniem zorientowałem się, że znacznie łatwiej było w akademiku znaleźć trzech do brydża niż drugiego do szachów – zatem, rad nierad, zacząłem go poznawać. Na jego korzyść przemawia też to, że chyba nie ma drugiej równie „medalodajnej” w naszym sporcie dyscypliny. Bez większej przesady można uznać, że to polska specjalność. By tego bardziej nie rozwijać podam tylko za Wikipedią, że osiągnięcia polskich brydżystów to (stan na połowę 2014 r.): 66 złotych, 50 srebrnych oraz 46 brązowych medali w igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy”.
Mając powyższe w pamięci, osiągnąwszy wiek emerytalny i wróciwszy na dobre do Kraśnika postanowiłem nieco odkurzyć swego brydża. Uznałem, że najlepiej to zrobić udając się na cotygodniowy, otwarty turniej kraśnicki. Pamiętałem, że kiedyś odbywały się one w poniedziałki, później we czwartki. Grało się w wielu miejscach: w Domu Kultury, w restauracjach: Orion, Dąbrówka, w Szkole Podstawowej nr 2, w pomieszczeniach spółdzielni mieszkaniowych: Metalowiec i Pomoc, może jeszcze w jakichś innych lokalizacjach o których nie wiem. Po krótkiej kwerendzie ustaliłem, że właściwym miejscem jest obecnie Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku (CKiP).
Radość z ponownego „zarażenia się” brydżem, dość szybko zaczęła mi mącić stopniowo odkrywana mizeria jego stanu w Kraśniku. Z dawnych dwu drużyn ligowych została co prawda jedna, ale w jej składzie większość to zawodnicy spoza Kraśnika. W otwartych turniejach grywa regularnie 5 do 7 par (dane z dwu ostatnich lat) czyli mniej niż połowa tego co kiedyś, a średni wiek graczy znacznie się podniósł. Dziwne to, bo przecież mamy w kraju wielu bardzo silnych juniorów - w 2015 r. (a później w 2017) członkiem zwycięzcy drużynowych mistrzostw świata był niespełna 19-letni wówczas zawodnik. Z kolei, spośród Kraśniczan, jedynym zawodnikiem, który osiągnął dotychczas tytuł arcymistrza jest jeden z nadal najmłodszych naszych brydżystów.
Czy Kraśnik przestał interesować się brydżem? Jeśli tak, to pora to zmienić. Mamy w swoim gronie kolegów z uprawnieniami sędziowskimi i instruktorskimi. Mamy spore grono wieloletnich miłośników tego sportu. Trzeba jedynie zachęcić część z kolegów, którzy ograniczyli się do niewątpliwie wygodnego grania w Internecie, by odwiedzili też co jakiś czas (najlepiej raz na tydzień) nasz otwarty turniej kraśnicki. Naprawdę nic nie zastąpi spotkania w tzw. realu. Nie dajmy obumrzeć kraśnickiemu brydżowi!
Obecnie mamy do swojej dyspozycji salę nr 3 w CKiP, w poniedziałki od godz. 16-ej. Naszą ambicją jest ponowne włączenie się do cyklu KMP. W kraju, pominąwszy kręgi zawodnicze, brydż rozwija się najsilniej w grupie osób z dwu grup wiekowych: - młodzież szkolna – są wdrażane programy wejścia do szkół z fakultatywnymi zajęciami łączącymi brydża, szachy i elementy matematyki przydatne w obu tych grach intelektualnych, - 60+ - jak potwierdziły badania, „gimnastyka” mózgu jest świetną profilaktyką przeciw degeneracyjnym schorzeniom tego organu - typu choroba Alzheimera.
Dlaczego nie miałoby to zadziałać w Kraśniku? By dołączyła do nas młodzież, trzeba fachowego i zorganizowanego wysiłku. To oczywiście jest wykonalne, ale proponuję zacząć od łatwiejszej, jak mi się wydaje do zaktywizowania, drugiej z ww. grup wiekowych. Pierwszym i to nic nie kosztującym krokiem w tym kierunku jest zachęta do wyjścia z domu, odwiedzenia naszego, na razie jeszcze rachitycznego turnieju i przyjrzenia się temu jak wygląda brydż sportowy (porównawczy). Niewiele różni się od brydża robrowego, tzw. towarzyskiego. Pokibicowanie, oswaja z tymi różnicami i z czasem może pojawi się ochota na dołączenie do grona grających. To naprawdę nie boli, a potrafi być bardzo przyjemne.
Oczywiście usilnie zapraszam na nasze turnieje tych, którzy od dawna wiedzą na czym polega brydż porównawczy, grywają „po domach”, lub u słynnej niegdyś pani Zuli, albo bardziej nowocześnie – w Internecie (BBO, FunBridge, Kurnik, …). Jan Chmura